Mam niewielki tablet. Noszę go wszędzie ze sobą. Przydaje mi się nie tylko na uczelni, ale również kiedy czekam na pociąg, czy podczas przerwy w pracy. Nie mam modelu jakoś szczególnie energochłonnego, jednak po jakimś czasie moja bateria woła - jeść!
O ile na uczelni mogę podpiąć się gdzieś do gniazdka, o tyle podczas podróży jest to mocno utrudnione. Moim małym kołem ratunkowym jest powerbank, czyli przenośna bateria - akumulator.
Gadżet ten jest wielkości mojego telefonu i waży tyle co nic, a może doładować mój tablet prawie do pełna. Jeśli ponownie miałabym dokonywać zakupu to wybrałabym powerbank o nieco większej pojemności, bo mój trzeba jednak codziennie ładować. Tym sposobem w każdej sytuacji mamy możliwość podładowania, nie tylko tabletu, ale także telefonu czy MP4. A kobiety nie muszą się martwić o ich wielkość, bo praktycznie każdy model wejdzie do nawet najmniejszej damskiej torebki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz